gdy zobaczyłam ją w izbie, dźwigającą na ciele nieznośną biel prześcieradła, wiedziałam, że już nic się nie wydarzy. nie zaśnie w spokoju ciepłej sypialni, nie zepnie włosów szpilką z zielonym okiem, nie posmakuje wykwintności wiosny.
ludzie zaczną szczekać, a z ich pysków poleci ślina. będą patrzeć na nią bezmyślnie jak konie, zamiast zaszyć się w domach i poczekać do końca.
a on? wydawało się, że chciał zamieszkać wewnątrz jej ciała, wymienić się skórą, wymazać z jej pamięci pozbawioną sensu historię świata i zostawić tylko ten moment.
ale królowa nie umarła wtedy.
posmakowała więc wykwintności wiosny, szpilkę z zielonym okiem wpięła we włosy, głaszcząc go opuszkami nowo narodzonych palców, pozwoliła mu zanurzyć się w zapachu nocy.
powiedziała mu tego dnia: "chcę brać udział w umieraniu świata. chcę towarzyszyć odchodzącym miastom".