widzę naszą królewską śmiertelność, tak cenną, że nie odważyłabym się prosić o nic więcej.
pamiętasz, kiedy dzieliliśmy się życiem, ty, królu, z nieśmiałością w sędziwych oczach, sypałeś okruchy, z których układałam nierówne wzory. dzisiaj widzę w nich proste historie i odwagę, którą sycisz mnie każdej nocy.
kiedy jestem drzewem, podziwiasz chropowatość kory i skromność ukrytych korzeni. kiedy zamieniam się w wilka, mówisz, że każdy z moich instynktów jest na wagę złota. nie ma takiej opowieści, po której zostawiłbyś mnie samą. nie ma takiej myśli, której nie chciałbyś powąchać.
mieszkasz we mnie od chwili, gdy zaszumiało morze.
zostań jak długo zechcesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz