rozumiem, dlaczego nie chcecie widzieć starców na ulicach mojego królestwa. rozumiem, dlaczego płodzicie dzieci. nawet jeśli poranek wasz nie różni się niczym od wieczora, nawet jeśli nie potraficie spojrzeć bliskim waszym w oczy - nie chcecie umierać.
bo nawet w chwilach, gdy uparcie staracie się nie żyć jest nad wami niebo, rosną tulipany. prawdopodobnie widzicie jakieś jutro, wątpliwy czas przyszły. myślicie może: los nasz się odmieni, nawet gdy utrzymujecie, że dzisiaj brzmi najgorzej i inne nie będzie.
nie wiecie jak pożegnać się ze smakiem jabłka, mimo że zapytani nie pamiętalibyście, czy było słodkie, czerwone, duże. drzwi wolicie zostawić rozwarte, bo ciemności nie można zaufać. nie chcecie umierać, więc mocno zaciskacie powieki.
gdybyście poczuli ich zapach - zapach mleka i tajemnic, gdybyście dojrzeli w nich czas, który jest czarny od słońca, a zarazem niewinny i jasny - musielibyście zobaczyć siebie w tej właśnie chwili, poczuć ziemię pod stopami, zrozumieć jak bardzo zboczyliście z drogi. gdybyście tylko mogli pogładzić ich powieki, które są suche jak papier i delikatne jak ptasie pióro.
nie każdy z was dostanie starość w posiadanie, a mimo to, zakładacie wieczność, myślicie, że wasz świat się nie skończy.
***
chciałabym, królu, żebyś umarł pierwszy. żebyś nigdy nie musiał wracać do domu, w którym na stole nie czeka filiżanka herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz