Ostatni był Larry. Larry najkorzystniej wyglądał o świcie. Tylko wówczas podziwiać mogła jego niewątpliwie słuszny wzwód. Głaskała go, niemal całowała, ale on spał twardo sprawiedliwym snem pijaka.
Pewnego wieczoru oglądali film na swoim retro - czarno-białym telewizorze. Obraz był nawet zajmujący, tyle że nieopatrznie pobudził Larrego chuć. Przeżegnała się w duchu, przeklęła wszystkie boże stworzenia i pomyślała, że zaraz stanie się koniec świata. Z całej siły starała się zwilżyć, wzywała wszystkie moce ziemskie i na wszelki wypadek pozaziemskie, ale gdy on zaczął to jednocześnie skończył.
- Ty dziwko, rzekł Larry z zadumą. I zasnął.
didaskalia.
na scenie cokół, na cokole królowa francuska w pozie największego z wieszczy, wygłasza mowę: rodacy - nie dla psa kiełbasa, nie dla mnie ptactwa ćwierkanie. mówię to ja - kobieta bardzo stara, obrzydliwie bogata i z każdym dniem piękniejsza. co więcej - przechodzę koło was każdego dnia. bu!
publiczność zamiera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz