jestem królową od chwili, gdy obudziłam się o świcie z pętlą na szyi. musiałam jednak długo przyglądać się temu jak umierają inni, żeby rozpoznać w sobie szklane oczy, berło z plastiku i drewniane płuca.
nie istniałam jako niemowlę, nie widzę też siebie w białych bucikach i plisowanej spódnicy. na starych fotografiach patrzy na mnie obce dziecko. jest do mnie podobne, ale nie jest mną. możliwe że ukryli mnie wtedy. może to jednak było później.
tamtego ranka uplotłam ze sznura koronę i wyprostowałam plecy.
dzisiaj, kiedy mam za sobą życie stare jak ocean, jest mi już obojętne kiedy umrę. historie wplatają się w siebie wzajem i nie zastanawiam się, czy wszystkie są moje.
mieszkam w przepastnym świecie. poniżej poziomu piwnicy wzrastają kolejne komnaty, obok nich zgrzebne izby i pachnące kurzem strychy. nie układam świata. przechadzam się.
i już od dawna zamiast paznokci rosną mi płatki kwiatów.
Królowo, jesteś dziś ogrodem.
OdpowiedzUsuńkłaniam się w pas i dzielę koroną.
OdpowiedzUsuń