środa, 26 września 2012

śpimy przytuleni jak dwoje szczeniąt, którym zdechła suka*.

Czy pamiętasz, Królowo, te chwile, gdy przenikały się nasze żebra i stopy? To było tak niewinne, jak pierwszy zimowy śnieg. Wtulałaś twarz w mój brzuch, w pośladek, w plecy. Trwałaś tak przez dłuższy czas, jak gdybyś szukała czegoś ważnego. Miałem wtedy wrażenie, że jestem dla ciebie bezkresny jak wiatr, że ty wsuwasz się we mnie, opłukujesz dłonie w moim ciele, ocierasz się plecami jak kot o konar drzewa. Wiedziałem, że daję ci wszystko, co mam, że leżę przed tobą nagi i mocny, że mogę patrzeć tobie prosto w twarz, a ty nie odwrócisz się. Nie spluniesz. Zasypialiśmy wtuleni w ciepło oddechów, czasami budziłem się i patrzyłem jak w sennym milczeniu kochasz mnie każdym fragmentem twojego brzucha, ud, dłoni. Wiedziałem, że jestem twoim spełnionym pragnieniem i że to nie przeszkadza ci tęsknić.

didaskalia.
królowa słucha w skupieniu. potem uważnie, przesuwając dłonią powoli, głaszcze się po brzuchu i piersiach. publiczność podgląda. 

* rzekła Maria Peszek.

niedziela, 9 września 2012

oddychaj, kochanie, oddychaj*.

Trzymałam cię, naprawdę trzymałam. Nie wiem, kiedy przemieniłeś się w wodę, kiedy wyciekłeś ze mnie jak zmęczony płód. Nosiłam ze sobą przez lata wrażenie zaciśniętych pięści. Chciałam cię siać, żebyś rósł jak pole, żebyś rodził nabrzmiałe, ostre kłosy. Żeby świnie cię jadły, jak paszę, żeby raczono się tobą przy wigilijnym stole, żeby biskupi w purpurze patrzyli na ciebie z miłością, a starzec na drodze tęsknił do ciebie, jak ja tęsknię. Garson przyszedł, kazałam mu obedrzeć się z ciała, wyszorować światło pomiędzy żebrami. Teraz lśnię, ale ty umarłeś. Niech więc ślepną. Niech sczezną. W moich żyłach płynie pamięć bruzd na twojej twarzy, tej sieci utkanej z rozkoszy lędźwi i historii, którym nie dałeś czasu wybrzmieć. Zaczesałam włosy do góry, żeby moje oczy mówiły im o tobie, wymuskałam ciało, żeby jego zapach przypominał im o naszych nocach. Stoję przed nimi gotowa, ale oni widzą we mnie jedynie aktoreczkę z pomponami na sutkach. Ugryzę ich. Niech krzyczą.

didaskalia.
publiczność patrzy. 

* śpiewa Natalia Grosiak.

niedziela, 2 września 2012

czy pamiętasz jak ze mną tańczyłaś walca*?

Pamiętasz tamtą zimę, Królowo, kiedy przechadzaliśmy się ulicami nocnego miasta, powietrze było szkliste, podobnie twoje oczy. Tłumaczyłaś, że to nie wzruszenie, nie miłość. Co jakiś czas tylko twoje ciało przysuwało się do mojego - okutane w kożuch, dłonie szczelnie ukrywałaś w futrzanej mufce, ale ja czułem to ciepło i widziałem wysiłek z jakim odsuwasz się na odległość, co do której postronny obserwator nie miałby zastrzeżeń. Po co, Królowo? Widziałem, jak po kolei wszystkie gałązki twojego ciała nachylają się pod ciężarem pragnienia, słyszałem ich trzask, ich wycie. Ale twoja twarz była niezłomna, wpatrzona w świat niedostępny dla mnie, świat, o którego opuszczenie nie śmiałem cię prosić. Umierałem na twych oczach, Królowo. Patrzyłaś na to pełna bólu i skruchy. Twoje stopy unurzane były w śniegu, pachniałaś wiatrem i wilgocią. Szliśmy tej zimy razem, ramię przy ramieniu, kłamaliśmy oboje i oboje mówiliśmy prawdę.

didaskalia.
królowa słucha. 

*śpiewa Ewa Demarczyk.