sobota, 19 października 2013

królowa f. op. 5

minęła mnie onegdaj, spacerując ogrodową aleją i znieważyła mnie, nie kiwnąwszy palcem. przeszła mimo z tą jej nonszalancją, z tą drapieżnością w oczach, z miękkimi dłońmi. zapewne udawała się do świata, o którym nic nie wiem i o którym niczego wiedzieć nie będę.

przyjdzie czas, gdy nie utrzymam jej w sobie. gdy patrząc o świcie na kopuły jej pałacu wybiję wszystkich jej poddanych. gdy czując zapach jej skóry wyleję na nią wiadro pomyj. zadepczę ją kopytami koni, zetrę moździerzem w pył i rozwieję po wsiach. 

jej życie jest nie do wybaczenia. nie można bezkarnie tak upinać włosów, nie można w taki sposób kochać, nie można przeżywać świata z tak jawną rozkoszą. 

gdyby chociaż zechciała podzielić się sobą, podarować mi ułamek skarbu, opowiedzieć o tym jak cierpi, jak nieznośnie boli ją głowa. gdybym zobaczyła, jak potyka się, jak upada, jak wciera błoto w twarz. 

gdyby chociaż na jedną chwilę nałożono mi jej koronę.
         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz