nacieram ci skronie liśćmi mięty, królu. wydajesz mi się kruchy jak niewielkie jabłko. a przecież za chwilę ujmiesz mnie w dłonie razem z moim pałacem, z moimi końmi i ułożysz ze mnie bukiet maków. zagrzmisz potem jak tur, przepędzając raz na zawsze te złowrogie koty, parzące się w bólu pomiędzy krzakami jałowca.
nie chcę, żebyś rósł, królu. zakazuję twoim włosom zmieniać barwę, nie zgadzam się na bladość twoich oczu.
nie chcę, żebyś rósł.
:*
OdpowiedzUsuń