niedziela, 23 marca 2014

opowieść królowej f. "na odejście służki"

nie oddałabym królestwa za konia. nie oddałabym korony za skarby mezopotamii. moglibyście rzucać mi do stóp ciężkie płachty kaszmiru, smarować uda mirrą. nie zyskalibyście nic.

budowałam mój pałac z drobin piasku, najjaśniejszych, najszczerzej złotych, miękkich. budowałam własnymi dłońmi, kryjąc przed wami królewski strach i pokusę odwrotu. teraz więc nadszedł czas pieszczoty, smaku i zlizywania życia z królewskich warg.

w tym czasie przychodziliście do mnie, kładliście się obok, poiliście wodą, wkładaliście do ust świeże daktyle. nie było was wielu, jednak dla wszystkich wystarczyło miłości.

nie mam jedynie pewności, czy wysycyliście się mną zgodnie z potrzebami ducha i ciała.

pamiętam jeden sierpniowy zmierzch i szczególnie jedną z was, drogie. pamiętam nieuwłaczającą królewskiej godności kąpiel w złotej wodzie jeziora, bez oklasków, bez straży. między nami łzy zamieniały się w kolibry. to ty, droga, powiedziałaś wtedy, że za moimi plecami już stoi król. i że narodziła się miłość.        

dzisiaj, kiedy zdecydowałaś się odejść, sypię ci do stóp liście herbaty na dobrą drogę.

ostatecznie przecież rodzimy się do tronu w samotności.

1 komentarz: