wtorek, 10 lipca 2012

godzina zero.

didaskalia.
półmrok. okna w pokoju są uchylone. nie dobiega żaden szelest, ni zgrzyt. za kotarą, nieruchoma jak posąg stoi królowa francuska. nie oddycha, nie pachnie, nie rzuca cienia. twarz jej blada jest i sucha. za chwilę do pokoju wpełza larry, ona chwilę czeka, przypomina sobie zapach kurortu nad morzem czarnym, uśmiecha się do siebie, wyciąga colta m1911 i strzela larremu w twarz. rzuca na niego jeszcze uważne spojrzenie, strzepuje z sukni okruch chleba i niespiesznie się oddala. po chwili jednak zatrzymuje się, patrzy na publiczność, przykłada palec do ust i mówi: ciiiiii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz