poniedziałek, 9 lipca 2012

whatever.

Wicher hula na wskroś, przewraca drzewa i dachy rwie czerwone. Ona siedzi na podłodze, wpatrzona w biel ściany, w ręku elegancki papieros, na posadzce, obok jej uda stoi szklanica ze złotym płynem. Twarz ma mokrą i o raczej głupim wyrazie. Cierpi. Cierpnie. Czuje na ciele coraz silniejsze mrowienie, zaczyna boleć, ona jednak nie zmienia pozycji ciała. Popiół z papierosa, niczym liść klonu, wirując opada na jej nocną koszulę, wypala dziurę i przypieka skórę.

didaskalia.
hej! - krzyczy publiczność w odpowiedzi na rym jej myśli. 


królowa francuska otwiera szeroko oczy, zrywa się, wypręża pierś i deklamuje: wyję do ciebie. wyję i mlaskam. niedołężna jestem, zielona. daj się rozsupłać, daj wyczarować. pokaż mi siebie w słońcu porannym. nasikaj na mnie, uderz. whatever. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz