sobota, 28 lipca 2012

make up your mind*.

Ty się, Królowo, opamiętaj! - rzecze on. Ty się zmiłuj nad sobą, zastanów. Nie graj mi na nosie, włosów nie wyrywaj. Ja siwy jestem, niedbale złożony. Mogę zazgrzytać w kościach znienacka, rozpaść się, stopić. Ty nie bądź taka wytrawna, bo ja potrzebuję miodu i soków słodkich. Nie głupiej na widok duchów, one pójdą. Nie garb się tak, jakby ziemię całą kładli ci na kark. Jesteś mocna jak dąb stuletni i podobnież stara. Patrzę na ciebie, kiedy wieczorem zdejmujesz farby z twarzy, wyłaniają się wtedy te linie wyraźne i piękne, bruzdy, w których nierzadko płynie mleko. Ty jesteś piękna, Królowo, jesteś grobowcem myśli dotkliwych i czujnych. Potrafisz wspiąć się na palce i unurzać w przekleństwie. A kiedy przychodzi czas, jesteś mądrą kochanką ze stali i śluzu. Dajesz mi nowe zapachy. Dajesz śmierć otwartą jak ramiona dziecka.

didaskalia.
królowa francuska, w czarnej, prostej sukni, stoi z boku sceny i uważnie słucha. na ekranie pojawia się jej twarz powielona w lustrze, na którą nakłada makijaż - na jedno oko, połowę ust, jeden policzek. drugą połowę pozostawia nienaruszoną. obie części oderżnięte są od siebie grubą czarną linią.

*śpiewa Morrissey.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz